wtorek, 31 grudnia 2013

idzie nowe....

Idzie Nowy Rok a i u Milci idzie nowe...przede wszystkim idą zębiska :P próbujemy też samodzielnie siadać, uwielbiamy piszczeć i ćwiczymy tę nową umiejętność kiedy się da :P pampersy 3 już sa przyciasne i przechodzimy na 4, ciuszki 74 czasem nawet 80 ale i czasem stare 68 tez są dobre.. Ogólnie to dziecko mi dorasta :P za równo 2 tyg 6 miesięcy będzie za nami....

 

Małe podsumowanie 2013r... Najszczęśliwszy rok w moim życiu!  Ciąża, koniec niepewnego pierwszego trymestru, usg genetyczne, na którym okazało się, że dziecko jest zdrowe, przekazanie rodzinie dobrej nowiny, 1 marca pierwszy mocny kopniak, wspaniałe ruchy dziecka (mojego dziecka ojjj tak), poznanie płci, cudny okres oczekiwania, narodziny Miluni i jej pierwsze pół roczku, wspólne święta, wspólne radości i smutki, nowa stara rodzina bo nareszcie pełna! Spełnienie moich marzeń! Czego mogę chcieć więcej? Nie śmiem prosić o nic więcej... :) Oby 2014 był dla mnie równie łaskawy i hojny <3


Kochani życzymy Wam duuużo zdrówka, szczęścia i jeszcze więcej miłości ! Aby Wasze marzenia się spełniały a na ich miejsce rodziły się nowe plany, które nadadzą Waszemu życiu sens i będą motorem do działania. Aby uśmiech nie schodził Wam z twarzy i życie dawała ku temu powody, abyście przezwyciężali nieprzezwyciężone, robili to co niemożliwe i sięgali po nieosiągalne.
Szczęśliwego Nowe Roku 2014!!!
Mila z rodzinką :)

niedziela, 29 grudnia 2013

i po świętach :)

Te trzy dni minęły w fajnej i rodzinnej atmosferze, choć mam jedno ale-za szybko :P

 nasza świąteczna Pyzolina :*
 Milunia spędziła trochę czasu ze swoim pradziadkiem (a moim dziadkiem) :) Poznała również prababcie (od strony męża), minę miała niesamowitą - zmarszczyła brwi i czółko i rozkminiała :D Potem oczywiście czarowała uśmiechem jak to ona.
 Były też pierwsze prezenty! choć większe wrażenie na początku zrobiło pudełko :P Dziadkowie dostali fotoksiążki od Miluni z jej zdjęciami i rożnymi tekstami - baaardzo im się podobało :) Sama projektowałam więc podwójnie się ciesze. A Mała Mi zrobiła prezent rodzicom i w Wigilie postanowiła sama usiąść :) Jeszcze nieporadnie i nie na długo ale sukces jest :)
 powyżej z dziadkiem
a poniżej z mamunią :)
Kochaaaaammmmm!!!! <3
Bo u dziadka fajnie jest!!!

niedziela, 22 grudnia 2013

coraz bliżej święta :)

Tak wiem - Ameryki nie odkryłam i jak nic kalendarz zdradza, ze za 2 dni już święta! Przygotowania powoli się zaczęły...i powoli to właściwe słowo :D jakoś w tym roku bez spięcia i paniki, bez szału i zadyszki powoli szykujemy się do świąt. Pierwszych świąt Mili poza brzuchem...leżymy właśnie na kanapie pod ciepłym kocem, tata w fotelu bujanym i oglądamy świąteczny film, choinka się mieni, pierniczki wiszą, jemioła również...achhhh
Ale żeby nie było tak pięknie to czeka mnie sterta prasowania, zmiana pościeli i jutro pierogi :D Później ciasto, mąż robi sałatke a reszta rozdzielona po rodzinie :P
 "Mamo ja też muszę lepić pierogi ???"

Ach i mamy juz pierwszą milusiową bombkę :) oto ona!

 A,że Matce Polce Pracującej się nudzi czasami to do północy ozdabia pierniki :D ale wyszły pyyyszne!
I tak - wróciłam już do pracy :) od początku grudnia na 4h dziennie...Ma to plusy i minusy... Wiadomo tęsknie wtedy za córa i mam małe wyrzuty sumienia ale...Mila ma okazje pobyć z tata, który stwierdził, że teraz to jest prawdziwe wychowanie a nie tylko wrócić z pracy, chwile sie pobawić i spać. Jest to ogromny plus! i dla małej i dla taty :) Maja swoje "rytuały" i swoje sprawy - troszkę może i zazdrość mnie gdzies tam chwyta ale bardzo się cieszę, że Mila ma rodziców, którzy oboje wnoszą tyle samo w jej wychowanie i życie :) Drugi plus to, że wychodzę do ludzi i mam okazje porozmawiać z dorosłymi ludźmi, ludźmi, za którymi tęskniłam bądź co bądź. Trzeci to "swoja" kasa nad którą mam jakąś kontrole, która jest zależna ode mnie w 100%, za moja pracę. Czwarty niewątpliwie to możliwość dalszego rozwijania swojej pasji=pracy. W moim przypadku powrót do pracy (poniekąd życie mnie zmusiło) ma chyba więcej plusów :) A może po prostu nie skupiam sie nad wadami a staram widzieć same zalety, skupiać się na nich i czerpać z nich? hmmm chyba tak. I tak jest lepiej! Nie ma co zaprzątać sobie głowy negatywnymi myślami i emocjami. Życie jest za krótkie i zbyt piękne na to!

Życzymy wesołych, radosnych Świąt w granie najbliższych. Aby rodzinna i ciepła atmosfera nie opuszczała Was na krok a wszelkie problemy życia codziennego odeszły na drugi plan abyście mogli w pełni oddać sie świętowaniu, z tymi którzy znaczą wiele w waszym życiu :)

piątek, 13 grudnia 2013

13 - moje szczęście!

Od lipca tego roku liczba 13 jest dla mnie najszczęśliwszą i już nigdy nie będzie się kojarzyć źle :) Tego dnia Milunia przyszła na świat a dziś kończy 5 miesięcy ! Już! Kiedy to tak zleciało to nie wiem sama... :D
Moje śmieszki kochane <3

Zamówiliśmy dziś pierwszą Milciową  bombkę :) Czekamy tylko do poniedziałku żeby odebrać :) Chcemy wprowadzić tradycje żeby każdemu dziecku co roku kupować oryginalną piękną bombeczke... po cichu marzy mi się, że za jakieś 50 lat będziemy mieć choinkę pełna tylko takich bombek - naszych dzieci i wnucząt :) a może i prawnucząt? :P

wtorek, 10 grudnia 2013

ładujemy baterie!

Jakoś ostatnio energii mi brak...spałabym cały dzień :/ na szczęście mam motorek, który mnie napędza - Milunie :P Trzeba cos zrobić żeby podładować baterie! Dziś był spacerek i odrazu człowiekowi lepiej achhh delikatny mrozek i słoneczko - to lubię! Zaszłyśmy przy okazji do przychodni skontrolować wage i mamy 7380g wiec przyrost sie ustabilizował i jest ok :)
 ...mieć tyle energii co ten mały człowieczek :)
W sobotę były odwiedzinki - zawitali do nas chrzestny Mili z rodzinką :) Najpierw Mila z Adasiem średnio byli sobą zainteresowani ale poootem było pierwsze dotknięcie ! Niczym z obrazu Michała Anioła hehe Złapali się za raczki - uroczy widok <3 Jak zawsze było miło, szkoda tylko że tak rzadko...no ale wiadomo-odległość robi swoje (a może to wymówka na lenia?)
 mój poranny chochliczek :]

piątek, 6 grudnia 2013

Grudzień.... :)

No i mamy grudzień :) Dziś Mikołajki i prezencik w skarpecie dla Milci czeka...notabene w skarpecie są...skarpety hehe takie z grzechotka :P
a niedługo... Święta! achhhhhh :]
 
Od jakiś 2 tyg zaczęłyśmy jeść kaszki, kleiki i słoiczki bo cycuś juz nie wystarczał i było jedzenie co godzinę :) ale dzięki temu niunia zaczęła ładnie przybierać :) po ostatnich mizerotach w tym tyg przybrała 200g! mama offcorse przeszczęśliwa :) We wtorek waga pokazała 7200g :) ach och ich...
Bylismy na szczepieniu - no dzielne dziewczę me jak nie wiem...nawet nie zajęczała :) jakby nigdy nic... Poza tym wiercipięta postanowiła pobawić się z panią pediatrą :D Najpierw łapkami łapałyśmy za stetoskop a jak mama trzymała rączki to nóżkami uchwytem w stylu wrestling łapałyśmy panią doktor za rękę. Przy zbadaniu brzuszka postanowiłyśmy poćwiczyć mostki, natomiast przy podciąganiu do góry odrazu usiadłyśmy :D a w międzyczasie wierzgałyśmy na prawo i lewo.... Tak więc wizyta przebiegła wesoło :)
Dodatkowo wczoraj Milucha wreszcie pierwszy raz sama przekręciła sie z plecków na brzuszek! Kombinowała od kilku dni ale nie wychodziło a wczoraj tak sie turlała tak sie kręciła ze wykręciła :) Oj w ogóle ruchliwe te dziecię nasze ku uciesze rodzicielki - w kąpieli połowa wody ląduje na podłodze ale tata sie wycwanił i pilnuje nóżek :P
udokumentowana radość po pierwszym samodzielnym przekręceniu się na brzuszek :)

Co nowego:
-jemy kaszki, kleiki i słoiki
-co za tym idzie ilość kup nam się trochę zwiększyła :P
-przekręcamy się na brzuch
-trzymane za rączki siadamy
-nosimy rozmiar 68 czasem 74
-łapiemy się już powoli za stópki (częściej skarpetki)
-łapiemy zabawki i machamy nimi
-samoobsługa smoczka
-idą zęby - ślinimy się, gryziemy co popadnie i złościmy
-drzemki mamy już we własnym łóżeczku (no czasem na tacie lub dziadku :P )

a tak ostatnio wygląda "leżenie" w bujaczku i nosidle :D

Pisałam ostatnio o karuzeli - przyszła ale z zepsutym pilotem :/ więc odesłałam z reklamacja i ...czekammmmm ech

środa, 27 listopada 2013

historia pewnego drzewa...

jeszcze przed ślubem przejeżdżając prawie codziennie jedną z głównych dróg zauważyłam je....odrazu mnie oczarowało, wyróżniało sie na tle innych, kształtne, złoto-czerwone, dostojne i magiczne....
Ten sam dzień, to samo drzewo, ten sam fotograf, 5 lat różnicy....rodzina niby też ta sama ale pełniejsza :) mam nadzieje, że za kolejne 5 lat będzie nas tam więcej a w 50 rocznicę ślubu zrobimy sobie tam zdjęcie z naszymi dziećmi, wnukami i kto wie może prawnukami? :)
czy to drzewo stanie się symbolem naszej miłości i rodziny...?
mam nadzieje,że tak :)

butelkowo łóżeczkowo :)

Nareszcie Mila pogodziła się z butlą :) ostatnio chlipnęła trochę kaszki a wczoraj wieczorem u dziadzia na rękach obaliła całą butelkę herbatki :) choć nie chwale, nie chwale tfu tfu bo zapeszę :P
Poza tym zaczęłyśmy sypiać w łóżeczku! Żeby nie było tak pięknie to narazie są to drzemki w ciagu dnia (od pół godz do nawet ponad 2 godzinki) i pierwsza część nocy :) Choć ostatnio Milusia przespała całą noc w swoim łóżeczku! Z mała pobudka o 2 na cycusia :) ach duma mnie rozpierała - dziecko mi dorasta hehe A dla równowagi dziś w nocy dała popalić...pobudki co 1,5-3h...ale i tak kocham ten stan!
Przedwczoraj zrobiłyśmy sobie wspólną kąpiel - tttaaaak :) było super! Bałam się ale chyba niepotrzebnie (oczywiście tata nad nami czuwał). Niunia sobie popływała, poatakowała swoja żabke-termometr i wymoczyła porządnie te swoje słodkie stópy!
Ach! i ważymy 6960g :) przybrałyśmy przez 2 tyg niecałe 200g wiec szału nie ma...  za tydzień szczepienie to zobaczymy co doktorka powie :)
buziale od króliczka!

Dziś czekamy na karuzelkę do łóżeczka - wybieraliśmy ja chyba kilka dni aż w końcu padło na Smoby :) Jak przyjdzie to zdam relacje :)

Święta tuż tuż! Ogólnie zimy nie lubię ale grudzień jest wyjątkowy, magiczny...zaczyna się świąteczny nastrój, przygotowania, wszyscy sa dla siebie mili i w ogóle...więc nie pogniewam się jak będzie piękny puszysty śnieg a od 1 stycznia poproszę wiosnę :P A te święta będą dla Nas wyjątkowe..pierwsze święta Miluni! achhh <3

poniedziałek, 18 listopada 2013

4 miesiące :)

Oj znowu sobie zaległości robie :P
5 dni temu skończyłyśmy 4 mieszki! Milucha wazy już 6780g (w zeszłym tyg) :) Powoli odstawiamy nutriton i patrzymy na reakcje. Poza tym zaczynamy dawać kaszke, marcheweczke, dynie itp narazie stopniowo, po troszeczku co by smaka poczuła :) Lubi jeść więc narazie problemu nie ma :)
Co nowego umiemy:
-chcemy siadać choć jeszcze samemu nie potrafimy - najlepiej u rodziców na kolankach ;)
-kochamy papki!
-interesujemy sie swoimi nóżkami i coraz wyżej je podnosimy
-dziś pieknie usnełam sama w łóżeczku i śpiochałam w nim 25min!
-coraz sprawniej przekręcamy sie na boki i prawie na brzuch
-ładnie trzymamy główkę leżąc na brzuszku i odrywamy czasami łokcie od podłoża ;)
-coraz więcej się śmiejemy! a najfajniej śmiać sie z/do dziadka i taty hehe
-śpiewamy a'la Janis Joplin :P czyli skrzeczymy (uwielbiam to!) :)
-do buzi wsadzamy wszystko - łapki (swoje i cudze), tetre,maskotki i co sie napatoczy :)
-w kąpieli zaczynamy chlapać nóżkami i robić wanienke z całej łazienki :D

A tak poza tym rozczulamy, zachwycamy, wzruszamy, czasem wkurzamy...kocham kocham kocham!

 szyderczy uśmieszek :D
 uwaga w lasach grasują niedźwiedzie :P
najnowszy krzyk mody!

poniedziałek, 21 października 2013

jesteśmy - żyjemy! :)

Troche sie wydarzyło w tym tyg - troche złych i troche dobrych rzeczy. Te pierwsze sobie daruje...a z tych dobrych? Milunia rozwija się w zastraszającym tempie :)
Nowe umiejętności:
-przekręcamy się na boczki
-próbujemy pełzać (jak glizda samą pupą) :P
-dostajemy Nutriton i ulewnie i wymioty zdarzają sie bardzo sporadycznie z czego jestem prze szczęśliwa, dodatkowo Milunia je papke uwaga! łyżeczką ! duma duma duma :P
-odbraziłam się na butelki i znowu zaczęłam z nich pić (wcześniej chyba sobie podrażniła dziąsełka czymś i dlatego nie chciała)
-kupy są codziennie (nie wiem czy to juz pora na regularne czy to po Nutritonie)
-próbujemy siadać,a raczej ćwiczyć do przyszłego siadania! spinamy brzuch i podnosimy głowę do góry leżąc na pleckach :)
-no i gadamy jak najęta!!! np powiedziałam ostatnio "gaga" :D

Tak poza tym mamy delikatną ciemieniuchę ale wyczesujemy :) a jakie fryzurki przy tym powstają fiu fiu I odkryłam, że Mila tak sie przyzwyczaiła do swoich kosmetyków do kąpieli i smarowania (Babydream i oliwka Bambino), że jak użyję czegoś innego o innym zapachu to jest ryk! rozpacz jakby ze skóry obdzierali... Dobrze, że wybrałam na początek kosmetyk niedrogi, wydajny i łatwo dostępny ufff
Byłyśmy chore ostatnimi czasy i od niedzieli wreszcie uskuteczniamy znowu spacerki :) Dziś pogoda śliczna! Może wielkiego słońca nie ma ale za to jak cieplutko :)
 gangsta  :P


poniedziałek, 14 października 2013

Wielki dzień - CHRZCINY!!!

I nadejszła wiekopomna chwiła... Milunia została ochrzczona :) Szykowanie się w domu, na szczęście obyło sie bez zwymiotowania na sukienkę i jedziemy :D W Kościele mała spała a jak otworzyła oczka to tylko patrzyła na żyrandol. Cała msza z moniem w buzi oczywiście. Rodzice trochę zestresowani (bardziej mama-nie ukrywam). Trzymając córcie na rękach tylko czułam jak furczy w pieluszce i modliłam sie oby to nie była kupa po pachy :D na szczęście tego dnia obyło sie bez kupy :P Później tatuś trzymał naszą Małą Mi i było polewanie wodą święconą (tylko sie pogrymasiła) a na znaczenie olejkiem chrumchneła :P I tak oto diabełek został wypędzony. Cały dzień Milcia była małym aniołeczkiem, aż goście sie pytali czy ona zawsze taka grzeczna-no mamunia pęka z dumy!!!Po mszy zdjęcia w kościele i przed nim, w pewnym wyjątkowym miejscu, które zdradzę dopiero jak dostane zdjęcia od fotografa a potem na sali. Z sali tez jestem bardzo zadowolona - pięknie (w łazience mogłabym zamieszkać hehe), żywe kwiaty, pyszne jedzenie, miła obsługa i nawet upominek od Nich dla każdego gościa! Gipsowy aniołek z karteczką z podziękowaniami - byłam mile zaskoczona! :) Goście zadowoleni - to najważniejsze. A jakie piękne prezenty podarowali Miluni! Na prawdę byłam pozytywnie zaskoczona bo nie przykładaliśmy do tego wagi, nie po to robiliśmy te chrzciny :) No i chrzestni - Mila ma najfajniejszych chrzestnych pod słońcem!!! Buziaki dla Was kochani :* Wiem,ze wybraliśmy osoby, które przede wszystkim będą małą kochać, widywać się z nią i poświęcać jej tyle czasu ile tylko dadzą rade :) Że będą taką dobrą ciocią i dobrym wujaszkiem i że Mała Mi również odwdzięczy sie im bezwarunkowa dziecięcą miłością :)
I dziękuję w imieniu całej naszej Trójki wszystkim wspaniałym Gościom, którzy byli z Nami tego dnia! Mam nadzieję, że podobało się Wam i miło spędziliście ten dzień :) Buziaki :*

 więcej zdjęć pokażemy jak dostaniemy fotki od fotografa :)
a takie podziękowanie stworzyłam dla gości :) (na zdj oczywiście Milunia) :)




Tak poza tym to 13nastka jest naszą szczęśliwą liczbą :) Milunia urodziła się 13.07.13 ,została ochrzczona 13.10.13 mając 13naście tygodni i skończywszy tego dnia równo 3 miesiące :D !!! No i tego dnia chrzestna Miluni miała swoja pierwszą małżeńska miesięcznice (wszystkiego naj kochani :* ) :)

piątek, 11 października 2013

10...5...1.... :)

Dziś mija równo 10 lat od kiedy jesteśmy razem, dziś też mija równo 5 lat, od kiedy ten związek sformalizowaliśmy i jest to pierwsza rocznica, którą obchodzimy w powiększonym składzie :) Sumując te 5 lat dochodzę do wniosku,że wiele się u mnie działo. Skończyłam studia, obroniłam się, zaczęła również rozwijać się we mnie moja pasji, która stała się moją pracą, otworzyłam własny interes, poznałam wielu świetnych ludzi i kilkoro, o których wolałabym zapomnieć albo w ogóle nie poznać,schudłam 20kg, zostałam poczwórną ciocią, byłam blondynką, czerwonowłosą, czarnulą i ostatecznie brunetką, przeszliśmy parę mniejszych i większych remontów, zmieniło trochę w moim życiu (na plus oczywiście)... I PRZEDE WSZYSTKIM ZOSTAŁAM MAMĄ!!! Spełniło się kilka moich marzeń ale również wiele czeka na kolejne lata ;)

środa, 9 października 2013

Szpital w domu...i o pierwszej pomocy :)

No i nasz dom dopadło choróbsko :/ Najpierw zarazę przyniósł dziadek, potem zaraził tatę, tata mamę, mama Mile no i babcie też dziś rozłożyło...a za 4 dni chrzciny echhhh miejmy nadzieje,że do tego czasu choróbsko pójdzie precz! Póki co leki i z Milunią wylegujemy się w łóżku.
Dodatkowo męczy nas refluks i w związku z tym tez występują przykre następstwa - wymioty, zakrztuszenia itp...Kupiliśmy Nutriton i zobaczymy. Dodatkowo mama zamówiła córci wałki do spania w nocy. Do wczoraj było to poprostu przykre ulewanie i wymioty ale stało się również niebezpieczne dla małej. Mało nam się nie udusiła ostatnio :( Przekręciła się na plecki w nocy i zwymiotowała, niestety w taki sposób że zaczęła sie tym dławić i nie mogła złapać oddechu - na szczęście mama jest czujna i szybko zareagowała. Fart też chciał że dosłownie ze dwa dni wcześniej oglądałam pierwsza pomoc w przypadku niemowląt (z serii "Bezpieczny maluch"). Więc wiedziałam co robić. Ogólnie wszystkim mamom polecam zapoznać się z tematem bo pierwsze co robimy w odruchu to podnoszenie dziecka do góry- a nie ma nic gorszego. Dziecko trzeba położyć na boczek lub na brzuszek, najlepiej na kolanach tak aby miało główkę niżej niż tułów.
Tak poza tym to wzięłam się ostatnio i wywołałam zdjęcia Mili od początku (jeszcze w brzuszku-dokładnie od 5tyg) :) Jednak pamiątka w albumie jest fajniejsza niż pliki na komputerze, które zawsze może wciąć (juz jeden dysk załatwiłam więc wiem o czym mówię). Inną sprawą jest to że chyba milo tak siąść z bliskimi w zimowy wieczór przy gorącej herbatce i pooglądać albumy ze zdjęciami? Ja to uwielbiaaaam <3 A wy? Wolicie formę elektroniczną czy jednak stare dobre błyszczące papierki?
Teraz leżymy i się kurujemy aby na imprezke być w świetnej formie! :)
Pozdrawiamy :)

niedziela, 6 października 2013

up up up head

Milunia już pięknie podnosi głowę,ostatnio nawet podnosiła leżąc na plecach!! Kiedy ta moja dziewczyna tak wyrosła? Kurcze niedawno była małym zawiniątkiem, które tylko kwękało i jadło i waliło kupki :D Teraz do tego doszedł cały repertuar innych umiejętności :)
-robimy mostek
-podnosimy głowke
-podnosimy sie trochę na rączkach
-piszczymy, krzyczymy i wydajemy rózne dziwne dźwięki :P
-wczoraj (tj 5.10) zaśmiałam sie jak mama kąsała mnie w brzuszek :) Następnego dnia powtórzyłam ku uciesze obojga rodziców
-chwytam co sie do i wsadzam do buzi
-lubie oglądać tv
-dalej nie lubię ubierania w długie rękawki
 " o taka duża jestem! i silna :) "
" ooo okruszek! matka posprzątaj tu troche :P"
mamunia z córunią
mój największy skarb <3

sobota, 5 października 2013

Chustowanie, jesień i październik :)

Mamuśka zamówiła chustę i sobie z córcią kanguruje :) Na początku nieśmiałe próby po domu ale już mi i małej się podoba :) Ulepszamy cały czas motanie i coraz to lepiej i sprawniej nam idzie-niedługo będziemy sie motać jednym palcem z zamkniętymi oczami hehe

Póki co dworkowe spacerki odbywają się klasycznie - w wózeczku :) Średnio spacerujemy ok 1,5h i przy okazji zwiedzamy nasze miasteczko i okolice. Ostatnio odwiedziłyśmy dziadków (jakieś 3-4km od nas), po drodze piękne złote dywany z liści, czerwone korony drzew, liściasty deszcz i promienie słońca achhhh raj! Lubie taka piękną polską złotą jesień :) W taka jesień właśnie przysięgaliśmy wierność i miłość przed Bogiem, w taka piękna jesień ochrzcimy nasz owoc miłości i w taką piękna jesień urodziła się ta moja większa miłość (czyt. mąż) a mniejsza zamieszkała pod moim sercem w brzuszku :) I jak mam nie kochać października i tej jego aury? Przyniósł mi same dobre rzeczy :)
Milunia wszędobylska w swojej karocy :) i widoki,widoczki,widoczusie.....






wtorek, 1 października 2013

M jak...

MIŁOŚĆ...czy da się ją zdefiniować? hmmm chyba nie, nie ma jednej uniwersalnej reguły czym ona jest. Nie da się jej dobrze opisać ale łatwo ją poczuć :) Dla mnie to kochanie nie za zalety ale i za wady...bo ideał kochać by mógł każdy... A jeżeli jesteśmy w stanie skoczyć w ogień za partnerem, który przed chwilką mocno nas wkurzył, przytulić i pocałować brzdąca który zapewnił nam całonocna rozrywkę pt"mamo nie będę spać, będę płakać o !", jeżeli potrafimy przyjąć z otwartymi ramionami syna marnotrawnego, jeżeli potrafimy pozwolić iść komuś drogą, która da mu spełnienie i szczęście mimo, że nie po naszej myśli, to jest chyba prawdziwa miłość... "Kochanie" to spojrzenie, to dotyk, to bliskość i uśmiech...to te chwile, w których się zatapiamy i które chcemy żeby trwały wiecznie :) To te chwile, kiedy dziecko kładzie swoja rączkę na twoim policzku, to te chwile kiedy wtulasz się w męża, kiedy rozmawiasz z tata, kiedy gotujesz wspólnie z mamą.. ale też te chwile kiedy widzisz jak twoje dziecko cierpi i nie możesz pomóc, jesteś gotowa dąć sie pokroić byle mu ulżyć,wziąć cały ból na siebie... to chwile kiedy kłócisz się z mężem i nagle dociera jaka byłabyś bez niego nieszczęśliwa, ze nie wyobrażasz sobie życia bez niego... to chwile kiedy widzisz na torcie rodziców z roku na rok coraz więcej świeczek i chcesz aby zmieściło sie ich tam tysiące bo życie bez nich nie byłoby juz takie same, bo oni kochali i kochają cie od samego początku :) Miłość to piękna sprawa usłana często kolcami...ale wiadomo gdzie kolce tam i róże ;)


MACIERZYŃSTWO najpiękniejsza i najcudowniejsza  a zarazem najtrudniejsza rola w życiu kobiety.Dla jednych jest to niemalże nieosiągalne marzenie (bądź bardzo trudne w realizacji) dla innych "wyrok i kara"... Nad tym drugim nie będę się tu skupiać bo takie osoby i tak nie doceniają tego co mają - a szkoda. Bo pomimo wszelkich trudności można być szczęśliwą matką i cieszyć sie każdym dniem ze swoim dzieckiem. Ale i mamie, która marzyła o macierzyństwie mogą się zdarzyć gorsze dni i czarne myśli. Ważne jest pozytywne myślenie, które jak wiemy nie jest łatwe. Ale wystarczy odpowiednio ustawić tor myślenia- ja tak robię :) Kiedy mam gorszy dzień i Mila płacze a ja czuje,że jestem na granicy, patrze na córkę i myślę sobie (a w zasadzie przypominam) jak bardzo o niej marzyłam, ile byłam skłonna dać za te nieprzespane noce, jak patrzyłam na inne matki i ciężarne i co wtedy czułam...Jak mogę teraz narzekać na to co dostałam od losu? Jak mogę być zła na to małe niewinne istnienie, jak mogę być zła na kogoś kogo bezgranicznie kocham, na kogoś kto niczym mi nie zawinił? Jeden uśmiech mojej żabci i wszelkie ciemne chmury odchodzą w sina dal :)
 Inną sprawą jest radzenie sobie z płaczem.Dziecko jakoś musi sie komunikować z rodzicem - innego sposobu jak płacz nie zna. Nie ma sensu sie na nie denerwować bo ono czuje nasze emocje i przynosi to odwrotne skutki. Jedyną radą jest przytulić, wyciszyć sie (wiem jakie trudne kiedy dziecko krzyczy wniebogłosy) i miłością i swoim spokojem pomóc dziecku. To na prawdę działa :) Spróbować tego i innych metod które mogą zadziałać - spacer, masaż, kołysanie....My mamy najlepiej znamy nasze dzieci i wiemy co lubią. Spróbujmy spokojnie zaradzić problemom naszym pociechom. To tak jak my jesteśmy smutne i płaczemy to chcemy żeby ktoś nas przytulił i wsparł a nie złościł się na nas, krzyczał  czy ignorował.Prawda ;)? Dziecko też potrzebuje bliskości, która może nie ukoi ciała ale dusze na pewno . Więc kochane mamy próbujmy, walczmy z własnymi słabościami i nerwami dla naszych dzieci, dla nas i całej naszej rodziny - na pewno zaprocentuje :) Nie przejmujmy sie gapiami w sklepie bo dziecko płacze (a co myśleli że "normalne dziecko" "normalnej matce" list napisze,że brzuszek boli) - ja na nich nie zwracam uwagi, sa to dla mnie osoby nie warte mojego zainteresowania i uwagi a tym bardziej stresu (phi jeszcze czego) :) Choć wiem jak niektóre mamy to przeżywają i jak sie tym stresują, co blokuje je do wychodzenia gdzieś dalej (np do sklepu). Głowa do góry mamuśki - płacz to norma - my możemy tylko utulić i spróbować pomóc ale tego "uroku macierzyństwa" nie przeskoczymy :) Myślmy pozytywnie, szukajmy dobrych stron , cieszmy sie drobiazgami a będziemy szczęśliwymi mamami. A każdy przecież wie, że SZCZĘŚLIWA MAMA = SZCZĘŚLIWE DZIECKO!!!

MĘSTWO... nie da się tego mierzyć w sile, mięśniach czy zasobności portfela. Prawdziwy mężczyzna dba o swoją rodzinę, wspiera w trudnych chwilach, nie boi sie łez czy wzruszeń. To ten facet, który jest z Tobą przy porodzie, który płacze widząc swoje nowonarodzone dziecko, który przytula cie i pomaga, który nie boi sie zmienić pieluchy, pozmywać naczyń czy powiesić firanek. Prawdziwy mężczyzna nie pozwoli skrzywdzić swoich bliskich, broni, chroni i na uszach stanie dla tych których kocha. Na prawdziwego faceta możesz liczyć w każdej chwili. Bo mężczyzna musi reprezentować poza siłą fizyczną czy stanem materialnym coś więcej. Męstwo to szacunek, odwaga, odpowiedzialność, lojalność, to to co sprawia,że w jego ramionach wiemy że jesteśmy bezpieczne, kochane i spełnione, że nasza rodzina jest szczęśliwa a nasze dzieci maja najwspanialszego tatę pod słońcem, na którego zawsze mogą liczyć :)