poniedziałek, 21 października 2013

jesteśmy - żyjemy! :)

Troche sie wydarzyło w tym tyg - troche złych i troche dobrych rzeczy. Te pierwsze sobie daruje...a z tych dobrych? Milunia rozwija się w zastraszającym tempie :)
Nowe umiejętności:
-przekręcamy się na boczki
-próbujemy pełzać (jak glizda samą pupą) :P
-dostajemy Nutriton i ulewnie i wymioty zdarzają sie bardzo sporadycznie z czego jestem prze szczęśliwa, dodatkowo Milunia je papke uwaga! łyżeczką ! duma duma duma :P
-odbraziłam się na butelki i znowu zaczęłam z nich pić (wcześniej chyba sobie podrażniła dziąsełka czymś i dlatego nie chciała)
-kupy są codziennie (nie wiem czy to juz pora na regularne czy to po Nutritonie)
-próbujemy siadać,a raczej ćwiczyć do przyszłego siadania! spinamy brzuch i podnosimy głowę do góry leżąc na pleckach :)
-no i gadamy jak najęta!!! np powiedziałam ostatnio "gaga" :D

Tak poza tym mamy delikatną ciemieniuchę ale wyczesujemy :) a jakie fryzurki przy tym powstają fiu fiu I odkryłam, że Mila tak sie przyzwyczaiła do swoich kosmetyków do kąpieli i smarowania (Babydream i oliwka Bambino), że jak użyję czegoś innego o innym zapachu to jest ryk! rozpacz jakby ze skóry obdzierali... Dobrze, że wybrałam na początek kosmetyk niedrogi, wydajny i łatwo dostępny ufff
Byłyśmy chore ostatnimi czasy i od niedzieli wreszcie uskuteczniamy znowu spacerki :) Dziś pogoda śliczna! Może wielkiego słońca nie ma ale za to jak cieplutko :)
 gangsta  :P


poniedziałek, 14 października 2013

Wielki dzień - CHRZCINY!!!

I nadejszła wiekopomna chwiła... Milunia została ochrzczona :) Szykowanie się w domu, na szczęście obyło sie bez zwymiotowania na sukienkę i jedziemy :D W Kościele mała spała a jak otworzyła oczka to tylko patrzyła na żyrandol. Cała msza z moniem w buzi oczywiście. Rodzice trochę zestresowani (bardziej mama-nie ukrywam). Trzymając córcie na rękach tylko czułam jak furczy w pieluszce i modliłam sie oby to nie była kupa po pachy :D na szczęście tego dnia obyło sie bez kupy :P Później tatuś trzymał naszą Małą Mi i było polewanie wodą święconą (tylko sie pogrymasiła) a na znaczenie olejkiem chrumchneła :P I tak oto diabełek został wypędzony. Cały dzień Milcia była małym aniołeczkiem, aż goście sie pytali czy ona zawsze taka grzeczna-no mamunia pęka z dumy!!!Po mszy zdjęcia w kościele i przed nim, w pewnym wyjątkowym miejscu, które zdradzę dopiero jak dostane zdjęcia od fotografa a potem na sali. Z sali tez jestem bardzo zadowolona - pięknie (w łazience mogłabym zamieszkać hehe), żywe kwiaty, pyszne jedzenie, miła obsługa i nawet upominek od Nich dla każdego gościa! Gipsowy aniołek z karteczką z podziękowaniami - byłam mile zaskoczona! :) Goście zadowoleni - to najważniejsze. A jakie piękne prezenty podarowali Miluni! Na prawdę byłam pozytywnie zaskoczona bo nie przykładaliśmy do tego wagi, nie po to robiliśmy te chrzciny :) No i chrzestni - Mila ma najfajniejszych chrzestnych pod słońcem!!! Buziaki dla Was kochani :* Wiem,ze wybraliśmy osoby, które przede wszystkim będą małą kochać, widywać się z nią i poświęcać jej tyle czasu ile tylko dadzą rade :) Że będą taką dobrą ciocią i dobrym wujaszkiem i że Mała Mi również odwdzięczy sie im bezwarunkowa dziecięcą miłością :)
I dziękuję w imieniu całej naszej Trójki wszystkim wspaniałym Gościom, którzy byli z Nami tego dnia! Mam nadzieję, że podobało się Wam i miło spędziliście ten dzień :) Buziaki :*

 więcej zdjęć pokażemy jak dostaniemy fotki od fotografa :)
a takie podziękowanie stworzyłam dla gości :) (na zdj oczywiście Milunia) :)




Tak poza tym to 13nastka jest naszą szczęśliwą liczbą :) Milunia urodziła się 13.07.13 ,została ochrzczona 13.10.13 mając 13naście tygodni i skończywszy tego dnia równo 3 miesiące :D !!! No i tego dnia chrzestna Miluni miała swoja pierwszą małżeńska miesięcznice (wszystkiego naj kochani :* ) :)

piątek, 11 października 2013

10...5...1.... :)

Dziś mija równo 10 lat od kiedy jesteśmy razem, dziś też mija równo 5 lat, od kiedy ten związek sformalizowaliśmy i jest to pierwsza rocznica, którą obchodzimy w powiększonym składzie :) Sumując te 5 lat dochodzę do wniosku,że wiele się u mnie działo. Skończyłam studia, obroniłam się, zaczęła również rozwijać się we mnie moja pasji, która stała się moją pracą, otworzyłam własny interes, poznałam wielu świetnych ludzi i kilkoro, o których wolałabym zapomnieć albo w ogóle nie poznać,schudłam 20kg, zostałam poczwórną ciocią, byłam blondynką, czerwonowłosą, czarnulą i ostatecznie brunetką, przeszliśmy parę mniejszych i większych remontów, zmieniło trochę w moim życiu (na plus oczywiście)... I PRZEDE WSZYSTKIM ZOSTAŁAM MAMĄ!!! Spełniło się kilka moich marzeń ale również wiele czeka na kolejne lata ;)

środa, 9 października 2013

Szpital w domu...i o pierwszej pomocy :)

No i nasz dom dopadło choróbsko :/ Najpierw zarazę przyniósł dziadek, potem zaraził tatę, tata mamę, mama Mile no i babcie też dziś rozłożyło...a za 4 dni chrzciny echhhh miejmy nadzieje,że do tego czasu choróbsko pójdzie precz! Póki co leki i z Milunią wylegujemy się w łóżku.
Dodatkowo męczy nas refluks i w związku z tym tez występują przykre następstwa - wymioty, zakrztuszenia itp...Kupiliśmy Nutriton i zobaczymy. Dodatkowo mama zamówiła córci wałki do spania w nocy. Do wczoraj było to poprostu przykre ulewanie i wymioty ale stało się również niebezpieczne dla małej. Mało nam się nie udusiła ostatnio :( Przekręciła się na plecki w nocy i zwymiotowała, niestety w taki sposób że zaczęła sie tym dławić i nie mogła złapać oddechu - na szczęście mama jest czujna i szybko zareagowała. Fart też chciał że dosłownie ze dwa dni wcześniej oglądałam pierwsza pomoc w przypadku niemowląt (z serii "Bezpieczny maluch"). Więc wiedziałam co robić. Ogólnie wszystkim mamom polecam zapoznać się z tematem bo pierwsze co robimy w odruchu to podnoszenie dziecka do góry- a nie ma nic gorszego. Dziecko trzeba położyć na boczek lub na brzuszek, najlepiej na kolanach tak aby miało główkę niżej niż tułów.
Tak poza tym to wzięłam się ostatnio i wywołałam zdjęcia Mili od początku (jeszcze w brzuszku-dokładnie od 5tyg) :) Jednak pamiątka w albumie jest fajniejsza niż pliki na komputerze, które zawsze może wciąć (juz jeden dysk załatwiłam więc wiem o czym mówię). Inną sprawą jest to że chyba milo tak siąść z bliskimi w zimowy wieczór przy gorącej herbatce i pooglądać albumy ze zdjęciami? Ja to uwielbiaaaam <3 A wy? Wolicie formę elektroniczną czy jednak stare dobre błyszczące papierki?
Teraz leżymy i się kurujemy aby na imprezke być w świetnej formie! :)
Pozdrawiamy :)

niedziela, 6 października 2013

up up up head

Milunia już pięknie podnosi głowę,ostatnio nawet podnosiła leżąc na plecach!! Kiedy ta moja dziewczyna tak wyrosła? Kurcze niedawno była małym zawiniątkiem, które tylko kwękało i jadło i waliło kupki :D Teraz do tego doszedł cały repertuar innych umiejętności :)
-robimy mostek
-podnosimy głowke
-podnosimy sie trochę na rączkach
-piszczymy, krzyczymy i wydajemy rózne dziwne dźwięki :P
-wczoraj (tj 5.10) zaśmiałam sie jak mama kąsała mnie w brzuszek :) Następnego dnia powtórzyłam ku uciesze obojga rodziców
-chwytam co sie do i wsadzam do buzi
-lubie oglądać tv
-dalej nie lubię ubierania w długie rękawki
 " o taka duża jestem! i silna :) "
" ooo okruszek! matka posprzątaj tu troche :P"
mamunia z córunią
mój największy skarb <3

sobota, 5 października 2013

Chustowanie, jesień i październik :)

Mamuśka zamówiła chustę i sobie z córcią kanguruje :) Na początku nieśmiałe próby po domu ale już mi i małej się podoba :) Ulepszamy cały czas motanie i coraz to lepiej i sprawniej nam idzie-niedługo będziemy sie motać jednym palcem z zamkniętymi oczami hehe

Póki co dworkowe spacerki odbywają się klasycznie - w wózeczku :) Średnio spacerujemy ok 1,5h i przy okazji zwiedzamy nasze miasteczko i okolice. Ostatnio odwiedziłyśmy dziadków (jakieś 3-4km od nas), po drodze piękne złote dywany z liści, czerwone korony drzew, liściasty deszcz i promienie słońca achhhh raj! Lubie taka piękną polską złotą jesień :) W taka jesień właśnie przysięgaliśmy wierność i miłość przed Bogiem, w taka piękna jesień ochrzcimy nasz owoc miłości i w taką piękna jesień urodziła się ta moja większa miłość (czyt. mąż) a mniejsza zamieszkała pod moim sercem w brzuszku :) I jak mam nie kochać października i tej jego aury? Przyniósł mi same dobre rzeczy :)
Milunia wszędobylska w swojej karocy :) i widoki,widoczki,widoczusie.....






wtorek, 1 października 2013

M jak...

MIŁOŚĆ...czy da się ją zdefiniować? hmmm chyba nie, nie ma jednej uniwersalnej reguły czym ona jest. Nie da się jej dobrze opisać ale łatwo ją poczuć :) Dla mnie to kochanie nie za zalety ale i za wady...bo ideał kochać by mógł każdy... A jeżeli jesteśmy w stanie skoczyć w ogień za partnerem, który przed chwilką mocno nas wkurzył, przytulić i pocałować brzdąca który zapewnił nam całonocna rozrywkę pt"mamo nie będę spać, będę płakać o !", jeżeli potrafimy przyjąć z otwartymi ramionami syna marnotrawnego, jeżeli potrafimy pozwolić iść komuś drogą, która da mu spełnienie i szczęście mimo, że nie po naszej myśli, to jest chyba prawdziwa miłość... "Kochanie" to spojrzenie, to dotyk, to bliskość i uśmiech...to te chwile, w których się zatapiamy i które chcemy żeby trwały wiecznie :) To te chwile, kiedy dziecko kładzie swoja rączkę na twoim policzku, to te chwile kiedy wtulasz się w męża, kiedy rozmawiasz z tata, kiedy gotujesz wspólnie z mamą.. ale też te chwile kiedy widzisz jak twoje dziecko cierpi i nie możesz pomóc, jesteś gotowa dąć sie pokroić byle mu ulżyć,wziąć cały ból na siebie... to chwile kiedy kłócisz się z mężem i nagle dociera jaka byłabyś bez niego nieszczęśliwa, ze nie wyobrażasz sobie życia bez niego... to chwile kiedy widzisz na torcie rodziców z roku na rok coraz więcej świeczek i chcesz aby zmieściło sie ich tam tysiące bo życie bez nich nie byłoby juz takie same, bo oni kochali i kochają cie od samego początku :) Miłość to piękna sprawa usłana często kolcami...ale wiadomo gdzie kolce tam i róże ;)


MACIERZYŃSTWO najpiękniejsza i najcudowniejsza  a zarazem najtrudniejsza rola w życiu kobiety.Dla jednych jest to niemalże nieosiągalne marzenie (bądź bardzo trudne w realizacji) dla innych "wyrok i kara"... Nad tym drugim nie będę się tu skupiać bo takie osoby i tak nie doceniają tego co mają - a szkoda. Bo pomimo wszelkich trudności można być szczęśliwą matką i cieszyć sie każdym dniem ze swoim dzieckiem. Ale i mamie, która marzyła o macierzyństwie mogą się zdarzyć gorsze dni i czarne myśli. Ważne jest pozytywne myślenie, które jak wiemy nie jest łatwe. Ale wystarczy odpowiednio ustawić tor myślenia- ja tak robię :) Kiedy mam gorszy dzień i Mila płacze a ja czuje,że jestem na granicy, patrze na córkę i myślę sobie (a w zasadzie przypominam) jak bardzo o niej marzyłam, ile byłam skłonna dać za te nieprzespane noce, jak patrzyłam na inne matki i ciężarne i co wtedy czułam...Jak mogę teraz narzekać na to co dostałam od losu? Jak mogę być zła na to małe niewinne istnienie, jak mogę być zła na kogoś kogo bezgranicznie kocham, na kogoś kto niczym mi nie zawinił? Jeden uśmiech mojej żabci i wszelkie ciemne chmury odchodzą w sina dal :)
 Inną sprawą jest radzenie sobie z płaczem.Dziecko jakoś musi sie komunikować z rodzicem - innego sposobu jak płacz nie zna. Nie ma sensu sie na nie denerwować bo ono czuje nasze emocje i przynosi to odwrotne skutki. Jedyną radą jest przytulić, wyciszyć sie (wiem jakie trudne kiedy dziecko krzyczy wniebogłosy) i miłością i swoim spokojem pomóc dziecku. To na prawdę działa :) Spróbować tego i innych metod które mogą zadziałać - spacer, masaż, kołysanie....My mamy najlepiej znamy nasze dzieci i wiemy co lubią. Spróbujmy spokojnie zaradzić problemom naszym pociechom. To tak jak my jesteśmy smutne i płaczemy to chcemy żeby ktoś nas przytulił i wsparł a nie złościł się na nas, krzyczał  czy ignorował.Prawda ;)? Dziecko też potrzebuje bliskości, która może nie ukoi ciała ale dusze na pewno . Więc kochane mamy próbujmy, walczmy z własnymi słabościami i nerwami dla naszych dzieci, dla nas i całej naszej rodziny - na pewno zaprocentuje :) Nie przejmujmy sie gapiami w sklepie bo dziecko płacze (a co myśleli że "normalne dziecko" "normalnej matce" list napisze,że brzuszek boli) - ja na nich nie zwracam uwagi, sa to dla mnie osoby nie warte mojego zainteresowania i uwagi a tym bardziej stresu (phi jeszcze czego) :) Choć wiem jak niektóre mamy to przeżywają i jak sie tym stresują, co blokuje je do wychodzenia gdzieś dalej (np do sklepu). Głowa do góry mamuśki - płacz to norma - my możemy tylko utulić i spróbować pomóc ale tego "uroku macierzyństwa" nie przeskoczymy :) Myślmy pozytywnie, szukajmy dobrych stron , cieszmy sie drobiazgami a będziemy szczęśliwymi mamami. A każdy przecież wie, że SZCZĘŚLIWA MAMA = SZCZĘŚLIWE DZIECKO!!!

MĘSTWO... nie da się tego mierzyć w sile, mięśniach czy zasobności portfela. Prawdziwy mężczyzna dba o swoją rodzinę, wspiera w trudnych chwilach, nie boi sie łez czy wzruszeń. To ten facet, który jest z Tobą przy porodzie, który płacze widząc swoje nowonarodzone dziecko, który przytula cie i pomaga, który nie boi sie zmienić pieluchy, pozmywać naczyń czy powiesić firanek. Prawdziwy mężczyzna nie pozwoli skrzywdzić swoich bliskich, broni, chroni i na uszach stanie dla tych których kocha. Na prawdziwego faceta możesz liczyć w każdej chwili. Bo mężczyzna musi reprezentować poza siłą fizyczną czy stanem materialnym coś więcej. Męstwo to szacunek, odwaga, odpowiedzialność, lojalność, to to co sprawia,że w jego ramionach wiemy że jesteśmy bezpieczne, kochane i spełnione, że nasza rodzina jest szczęśliwa a nasze dzieci maja najwspanialszego tatę pod słońcem, na którego zawsze mogą liczyć :)

duo-doktorek i zakupy :)

W poniedziałek byliśmy u ortopedy zbadać bioderka :) Wszystko jest ok, usg ładnie wyszło i nie ma zastrzeżeń - super! Później trzeba było się wybrać na zakupy kupić kreacje na chrzciny dla Mili bo to juz lada moment. Jak to ja zdecydować się nie mogłam, w końcu wybrałam "najskromniejszą". Ceny jak dla dorosłych no ale wiadomo - takie imprezy to jeszcze tylko dwie- komunia i ślub - wiec juz matka sępić córuni nie będzie :D A niech ma skarbeniek nasz! No i jak to z Milunią lubimy "sporty ekstremalne" było standartowo karmienie w samochodzie i przewijanie na korytarzu w centrum handlowym (dobrze,że obyło sie bez big-kupy) haha

Dziś (wtorek) byliśmy w Centrum Zdrowia Dziecka na wizycie u neurologa. Ogólnie młoda zdrowa tylko trzeba trochę poćwiczyć z nią żeby ładnie przekręcała główkę w lewo (lubuje się na razie w prawej a do lewej podchodzi z niechęcią). I powiem tak - tacy lekarze powinni być wszędzie!! Pani przemiła, ładnie wytłumaczyła, pokazała jak brać na ręce, jakie pozycje, jak najlepiej przewijać, odpowiedziała na wszystkie pytania młodej mamy (wiadomo, że były te mądrzejsze i te mniej :P) ,mogłam spokojnie nakarmić, świetne podejście do dzieci...jestem pod wrażeniem. Widać lekarz z powołania. Nie wizyta jak wszędzie na łapu capu byle szybko tylko poświeciła nam tyle czasu ile było trzeba. Jestem bardzo zadowolona! Miluni Pani doktor tez sie bardzo spodobała :)
Poza tym ważymy 6100g i mierzymy ok 63-64cm wg pomiarów pani pielęgniarki z CZD :)

niedzielny wypad :)

Niedziela minęła Nam aktywnie :) We trójkę (Milcia, ja i mąż) razem z dziadziem zwanym Wąsiastym :P wybraliśmy się do wujka Maćka, cioci Kamili i kuzyna Adasia .Oj maluchy świetnie się uzupełniały, najpierw płakały razem, potem na zmianę co by za cicho w domu nie było a później razem zapadli w drzemkę :) Wujek wymyślił bardzo fajną ksywkę dla Mili a mianowicie "Mała Mi" - bardzo mi się to spodobało i chyba wejdzie do użytku codziennego! :) Milunia zafascynowała sie bujaczkiem Adasia - no nie było dziecka! Patrzyła na zabaweczki, muzyczka grała, dziecko kołysało i...nagle odpłynęła :) Wizyta miła, szkoda że krótka ale jeszcze jedna atrakcja wzywała....
 z Adasiem
 na bujaczku :)
Wujek fajnie tu!
Później pojechaliśmy poznać Nerona - nowego pupilka dziadków a dokładniej Babci. Nie to nie kot ani pies (tych w domu mamy aż 3 i starczy)..to KOŃ :) Chwilowo biały ale będzie w kropki (już mu wychodzą plamki ale będzie widać dopiero jak zmieni sierść na wiosnę). nawet dziadek, który z dystansem podchodzi do tak dużych zwierząt, pogłaskał, podszedł i porobił parę fotek. Kto wie, może kiedyś nawet wsiądzie i się przejedzie! A niektóre pasje bywają zaraźliwe....Po rozmowie ze znajomym babci okazało się że tez ma wnusie w wieku Mili! ach ten lipiec to płodny miesiąc :P Tak więc plan jest że od 5 roku życia obie będą się uczyć jazdy konnej. Fajnie,że Mila będzie miała rówieśnice-zawsze to raźniej i weselej! Tylko sie śmiałam,że dziadki będą ganiać małe łobuzice po całej stadninie hehe Ogólnie zapowiada się ciekawie ;)
 z Neronem :)
....i resztą ferajny :)

Wieczorem Milusia nas zaskoczyła :) Podczas kąpieli pierwszy raz świadomie złapała obiema rączkami gąbeczkę i chciała ja zjeść! Potem powtórzyła to jeszcze kilka razy. Ach jak się rozwija ta nasza mądra dziewczynka <3 W poniedziałek rano poznała się ze swoja rączką. Uniosła ją do góry i patrzyła, przesuwała to w prawo to w lewo i obserwowała., Poznaje powoli swoje ciałko :)
Poza tym od soboty zaczęła ćwiczyć piszczenie - udało jej sie to kilka razy ale nabiera dziewczyna wprawy :) Ojjjjj będzie głośno hehe
 pasja naszej córy - żyrandole!
na koniec buzial od mamusi!