Mi padła nie wiadomo kiedy....
Jak ja kocham te sztópppppy <3
Przełamałam się i dałam Mili całego biszkopta do zjedzenia. Po naszej przygodzie z zadławieniem kiedy miała 3 miesiące moje "trzęsidupstwo" jest jak najbardziej uzasadnione. Ale ale! Dla Mili taki biszkopt to pikuś, Pan Pikuś! Dała radę a oto efekt :P dodam,że kanapa i odzież tatusiowa tez się najadły :D
Poszliśmy za ciosem i były też ziemniaczki :)
I jedno z ulubionych zajęć Miluchy - miętoszenie uszka :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz