poniedziałek, 17 marca 2014

Leniwa niedziela i reset

Czasem tak trzeba...powinno się...należy się... tak zwyczajnie się zresetować, leniuchować, nic nie robić, nic nie musieć, nie mieć żadnych zadań do wykonania. Oj taaaaak błoga była ta niedziela powiadam Wam :) Cały dzień w salonie we troje, bajeczki, przytulaski, chrupanko i te sprawy - luuuubię to! :P Czuję, że dobrze mi to zrobiło na mózg i raz w miesiącu taki resecik będziemy sobie robić :)
 Mi padła nie wiadomo kiedy....
 Jak ja kocham te sztópppppy <3
Przełamałam się i dałam Mili całego biszkopta do zjedzenia. Po naszej przygodzie z zadławieniem kiedy miała 3 miesiące moje "trzęsidupstwo" jest jak najbardziej uzasadnione. Ale  ale! Dla Mili taki biszkopt to pikuś, Pan Pikuś! Dała radę a oto efekt :P dodam,że kanapa i odzież tatusiowa tez się najadły :D
Poszliśmy za ciosem i były też ziemniaczki :)
 I jedno z ulubionych zajęć Miluchy - miętoszenie uszka :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz